Za datę śmierci Buddy zwykle przyjmuje się pełnię księżyca w lutym. Jest to jedno z największych świąt buddyjskich – Parinirwana (zobacz tutaj, jakie są inne święta buddyjskie). Jeśli kiedyś zobaczysz leżącego Buddę to właśnie jego przedstawienie z czasu na krótko przed śmiercią leżącego na prawym boku i wspartego na łokciu właśnie w tzw. pozycji parinirwany.

Może się wydać dziwnym, iż buddyści obchodzą rocznicę śmierci Buddy. (Umarł on w wieku 80 lat, nauczając przez około czterdzieści lat po osiągnięciu Oświecenia). Buddyzm naucza jednak o nietrwałości wszystkich rzeczy, stąd utratę nawet bliskich czy niezastąpionych osób powinno się zaakceptować, a nie pogrążać w niekończącej się żałobie i bólu. Framenty „Sutty o Parinibbanie” opowiadającej historię – wzruszających swą godnością – ostatnich dni Buddy, odczytywane są w Dzień Parnirwany.

To święto przypomina nam samym o przyszłej nieuniknionej śmierci, a także śmierci znanych nam, niedawno zmarłych ludzi. Dla nich przeprowadza się specjalne medytacje oraz śpiewa mantrę Wadżrasattwy mające im udzielić pomocy, gdziekolwiek, by się nie znajdowali.

Co ciekawe, w 2002 roku buddyści ze Wspólnoty Triratna z Londonu wystawili operę o śmierci Buddy opartą na Sutrze Parinirwany. Tutaj link do filmu „The Triumph of Life – The Last Days of the Buddha”.

Poniżej fragment rozdziału Śmierć Buddy z książki „Kim jest Budda?” autorstwa Sangharakszity (książka ukazała się w Wydawnictwie A ale nakład chwilowo wyczerpany).

„Budda nie był zwykłym człowiekiem, więc i jego ‘śmierć’ nie była zwykłą śmiercią. Nawet, gdy jeszcze żył, jego najbliższych uczniów czasem niepokoiło pytanie o jego naturę. Kim jest Budda? Czym jest Budda? Co stanie się z Buddą po śmierci? Nie wiadomo dlaczego, ale najwyraźniej za jego życia to ostatnie pytanie bardzo interesowało wielu jego uczniów i słuchaczy. W istocie to pytanie intrygowało tak wielu ludzi, że nawet powstał utraty sposób zadawania go. Ludzie przychodzili do Buddy i mówili: ‘Panie, czy po śmierci Tathagata (to znaczy Budda) istnieje, czy nie istnieje, a może i istnieje i nie istnieje albo ani istnieje, ani nie istnieje?’ Budda zawsze udzielał tej samej odpowiedzi: ‘Nie jest rzeczą właściwą mówić, że po śmierci Budda istnieje. Nie jest rzeczą właściwą mówić, że po śmierci Budda nie istnieje. Nie jest rzeczą właściwą mówić, że po śmierci Budda zarówno istnieje (w jednym sensie), jak i nie istnieje (w innym sensie). I nie jest rzeczą właściwą mówić, że po śmierci Budda ani istnieje, ani nie istnieje. Żaden sposób mówienia, żaden sposób opisywania zupełnie nie dotyczy Buddy’.”

„Z powyższych słów jasno wynika, że śmierć Buddy nie jest śmiercią w zwykłym sensie. Dlatego w buddyjskiej tradycji na ogół zwana jest parinirwaną. Nie mówimy, że Budda umarł; mówimy, że osiągnął parinirwanę. Nirwana oczywiście oznacza ‘oświecenie’, a pari ‘najwyższe’, a więc parinirwana to ‘najwyższe oświecenie’. Czym różni się nirwana od parinirwany? W istocie niczym. Kiedy Budda osiąga nirwanę, tradycyjnie zwane jest to ‘nirwaną z pozostałością’, ponieważ Budda wciąż ma fizyczne ciało. Parinirwana, z drugiej strony, zwana jest ‘nirwaną bez pozostałości’, ponieważ nie ma już fizycznego ciała. To jedyna różnica – zresztą obchodzi ona tylko innych ludzi, zwłaszcza jego nieoświeconych uczniów. Nirwana jest taka sama. Z punktu widzenia Buddy te dwa stany niczym się nie różnią. Przed śmiercią czy po śmierci doświadczenie, czymkolwiek jest – my nie możemy go ani znać, ani opisać – jest dokładnie takie same.
Osiągnięcie parinirwany mogło nie mieć większego znaczenia dla samego Buddy, ale jest ważne dla tych z nas, którzy są nieoświeceni. Kanon pali opisuje jego ostatnie dni bardziej szczegółowo niż jakikolwiek okres w jego życiu po oświeceniu. Najwyraźniej jego uczniowie uważali, że ze sposobu, w jaki umarł, dowiedzieli się wiele o nim, o jego nauce i o naturze stanu Buddy.”

„Gdy przebywał w wiosce w pobliżu wielkiego miasta Waiśali jego ostatnia choroba dała o sobie znać silnymi bólami. Wywołać je mogła nagła zmiana pogody związana z początkiem pory deszczowej. Ale wysiłkiem woli w wystarczającym stopniu odzyskał siły, by podjąć wyczerpującą ‘pożegnalną podróż’. ‘Moja wędrówka zbliża się do końca’, powiedział do Anandy. ‘Tak jak zużyty powóz może jeździć dalej tylko wówczas, gdy powiąże się go rzemieniami, tak samo to ciało może dalej chodzić tylko dzięki temu, że jest powiązane. Ale mój umysłowy i duchowy wigor nie zmniejszył się’. Jak wszystkie uwarunkowane rzeczy, jego ciało podlegało rozpadowi, ale jego umysł był poza narodzinami i śmiercią.”

„Zostawił swych uczniów w Waiśali – mieście bardzo bliskim jego sercu – i wyruszył, odwiedzić inne miejsca, w których mógłby wygłosić ostatnie słowa zachęty. Choć nieustannie znosił fizyczny ból i choć wiedział, że zbliża się śmierć, był tak samo otwarty na innych i troszczył się o ich potrzeby jak zawsze. Pisma zauważają również, że tak jak wcześniej był świadomy swego otoczenia i zachwycał się pięknem niektórych miejsc, przez które przechodzili i niektórych zagajników, w których odpoczywali. W miastach i wioskach wygłaszał mowy, przyjmował nowych uczniów i udzielał ostatnich pouczeń Sandze. W wiosce Pawa przyjął swój ostatni posiłek, przygotowany dla niego przez miejscowego kowala, Czundę. Po tym posiłku dostał ciężkiej dyzenterii. Ostatkiem sił dotarł do miejsca zwanego Kuśinagara w północno-wschodnich Indiach. Gdy w drodze odpoczywał nad rzeką, polecił Anandzie pocieszyć i uspokoić kowala Czundę, żeby nie martwił się zatruciem pokarmowym, które nieumyślnie spowodował u Buddy. Podanie Buddzie ostatniego posiłku przed parinirwaną nie tylko nie było godne potępienia, lecz w rzeczywistości było bardzo chwalebne.”

„Budda, tak jak urodził się na wolnym powietrzu pod drzewem i osiągnął oświecenie na wolnym powietrzu pod drzewem, tak samo osiągnął parinirwanę na wolnym powietrzu pod drzewem. W miejscu każdego z tych zdarzeń stoją sanktuaria, do których ciągną pielgrzymi. W Kuśinagara znajduje się sanktuarium parinirwany. Pisma mówią jasno, że Kuśinagara zostało zaszczycone w ten sposób nieprzypadkowo. Budda świadomie zdecydował się umrzeć w tym ‘nędznym miasteczku zbudowanym z lepianek gdzieś na końcu świata’, jak to określił dość poirytowany Ananda. W śmierci tak jak w każdym innym aspekcie swego życia Budda nie był ofiarą okoliczności.”

„Tuż za Kuśinagarą był zagajnik drzew sala. Tutaj okoliczni ludzie zbudowali kamienną kanapę, na której podczas wiejskich zgromadzeń siedziały starsze osoby. Budda położył się na tej kanapie. Potem wyjaśnił, jak mają wyglądać przygotowania do pogrzebu: Ananda i inni mnisi w ogóle nie mieli się nimi zajmować, lecz po prostu kontynuować swoją praktykę duchową. Natomiast świeccy uczniowie mieli potraktować jego szczątki tak jak szczątki wielkiego króla.”

„Tego już było za wiele dla Anandy – odszedł i płakał. Budda przywołał go z powrotem i rzekł: ‘Dość, Anando. Nie rozpaczaj tak. W samej naturze najbliższych i najdroższych nam rzeczy leży to, że prędzej czy później musimy się z nimi rozstać. Przez długi czas w uczynkach, w mowie i w myślach okazywałeś mi bezgraniczną i szczerą miłującą dobroć. Utrzymuj swą praktykę a bez wątpienia osiągniesz wyzwolenie ze skalań’. Następnie przed całym zgromadzeniem mnichów Budda wychwalał zalety Anandy.”

„Potem omówił kilka punktów dotyczących klasztornej dyscypliny. Na przykład polecił, żeby jego starego woźnicę, Czannę, który uporczywie błądził w swojej praktyce, ‘bojkotować’, dopóki się nie opamięta – i w końcu się opamiętał. Budda aż do samego końca był w stanie jasno i współczująco koncentrować się na dobru konkretnych ludzi. Faktycznie w ostatniej mowie do mnichów zachęcał ich, żeby wszelkie wątpliwości i niejasności związane z jego nauką podnieśli tu i teraz, kiedy on jeszcze może je rozwiązać. Gdy zgromadzenie milczało, wygłosił ostatnie napomnienie: ‘Wszystkie uwarunkowane rzeczy podlegają rozpadowi. Praktykujcie dalej z uważnością’. Potem pogrążył się w medytacji i odszedł.”

„Siła tej ostatniej sceny, bardziej niż jakiejkolwiek innej w życiu Buddy, najwymowniej uchwycona została nie tyle w słowach kanonu pali, co na malowidłach wielkich chińskich i japońskich artystów okresu średniowiecza. Na tle pięknego lasu pnie drzew sala wznoszą się jak kolumny, proste i wysokie, do korony szerokich, zielonych liści i dużych, białych kwiatów. Budda spoczywa na prawym boku, a z drzew sala opada na niego białe kwiecie. Otoczony jest przez uczniów, najbliższych wyznawców odzianych w żółte szaty, siedzących przy jego głowie i innych ludzi – braminów, książąt, ministrów, ascetów, czcicieli ognia, kupców, chłopów, handlarzy – tłoczących się wokół. Nie tylko ludzie, ale i wszystkie zwierzęta – słonie, kozy, jelenie, konie, psy, a nawet myszy i ptaki – zgromadziły się, żeby po raz ostatni spojrzeć na Buddę. W obłokach bogowie i boginie dopełniają tę kosmiczną scenę śmierci. Na najlepszych malowidłach ukazujących tę scenę wyraźnie widać, że nie jest to zwykłe zakończenie czyjegoś życia, ale zdarzenie o uniwersalnym znaczeniu, na które przybywają wszystkie stworzenia.”

„Jak można się spodziewać, ogólny nastrój jest smutny. Nawet zwierzęta płaczą, a szczególnie rzucają się w oczy wielkie, rzęsiste łzy słonia spływające po jego policzkach. Nie płaczą tylko niektórzy uczniowie, ci siedzący najbliżej Buddy i kot. Kot pozostaje nieporuszony z powodu legendarnej kociej nonszalancji, ale najbliżsi uczniowie są całkowicie spokojni, ponieważ ich wzrok sięga poza fizyczne ciało i wiedzą, że przejście z nirwany w parinirwanę niczego nie zmienia.”

„Tę scenę, upamiętnioną przez wielu wielkich artystów, buddyści przywołują na myśl każdego roku w dniu parinirwany, który obchodzony jest 15 lutego. Jest to oczywiście ceremonia służąca wyrażeniu wdzięczności za przykład i naukę zawartą w życiu Buddy. Jednak ten dzień ma odmienną atmosferę niż inne święta, ponieważ w rzeczywistości pamięć tego zdarzenia czcimy po to, żeby skupić swoje myśli na fakcie śmierci – i to naszej własnej śmierci, a nie tylko ‘śmierci’ Buddy. Dlatego nastrój jest poważny – nie ponury, lecz refleksyjny, medytacyjny. Myślimy o tym, że fakt śmierci obecny jest nie tylko jednego dnia w roku, ale każdego dnia naszego życia, i że przypominanie sobie o tym fakcie powinno być stałym elementem naszej codziennej praktyki duchowej. Parinirwana Buddy przypomina nam, że powinniśmy odnowić całą naszą praktykę medytacyjną w świetle zawsze obecnej realności śmierci. Ale przede wszystkim może pobudzić nas do podjęcia praktyk medytacyjnych, które szczególnie związane są ze śmiercią.”